sobota, 12 grudnia 2015

Rozdział 3

"Drogi czytelniku, jeśli przeczytałeś rozdział, bardzo proszę zostaw po sobie ślad.
Nie zapomnij też o ankiecie >>>>>>"



Hailey POV


Błyskawica przeszyła zaćmione niebo, swym blaskiem rozświetlając całe miasto, a po krótkiej chwili można było usłyszeć donośny grzmot, który wstrząsnął okolicą.
Przeklinałam siebie w myślach za swoją głupotę. Gdzie ja miałam rozum ,żeby iść na spacer, kiedy pogoda za przeproszeniem zaczynała się powoli pierdolić.
Jeszcze jeden głośny huk, i fala zimnego niczym lód deszczu runęła z pod ciemnych jak smoła chmur. Krople deszczu łezkami spadały na moje ubrania, głowę i twarz ,tym samym rozmazując poranny ,lekki makijaż.
Przyśpieszyłam kroku, pragnąc jak najszybciej znaleźć się w domu, schronić przed ulewą i narastającą burzą, zbliżającą się nieubłaganie. Wsunęłam na głowę kaptur swojej zielonej bluzy i westchnęłam ocierając delikatnie twarz rękawem.
W oddali usłyszałam jadący samochód, który swymi masywnymi oponami rozpryskiwał mętną ciecz w wyżłobionym asfalcie.
Zbliżając się do mojej osoby zwalniał, po czym zatrzymał się na poboczu. Nieznana osoba kierująca pojazd wyszła z środka maszyny i podbiegła do mnie.
Strach przejął na de mną kontrolę, serce waliło młotem, o mało nie wydarło się z klatki piersiowej, zaś rozum podpowiadał, że czas by brać nogi za pas i spierdalać jak najdalej. Tak też uczyniłam.
Najpierw przyśpieszyłam nieco kroku, by sprawdzić czy zakapturzona postać uczyni to samo. Cholera, przyśpieszył, niech to szlak. Dygocząc z zimna i strachu zaczęłam biec, nie omijając kałuż, biegłam ile sił w nogach. Moje białe jeansy były mokre i na dodatek brudne na nogawkach, ziębiły mnie w łydki. Przez myśl przebiegały różne sceny z najstraszniejszych horrorów. Wtedy zaczęłam biec chodnikiem. Mijałam ulice, alejki, gdy nagle zza nie pomalowanego bloku wybiegł czarny owczarek niemiecki. Zaczął na mnie warczeć i szczekać, tak głośno ,że w pobliskich domach zaświeciły się światła, a osiedlowe plotkary wystawiły swoje ciekawskie łby za okno. Na moje szczęście kudłacz był za ogrodzeniem, nie miał jak wydostać się na drugą stronę i mnie pożreć.
Skręciłam w lewo do innej alejki, lecz okazało się ,że to ślepy zaułek i jestem w pułapce. Przez moment poczułam się jak w jakimś kryminalistycznym serialu, w którym zaraz kogoś zgwałcą, lub postrzelą. Mimo iż nienawidziłam reklam, teraz mogłaby nastąpić jak zazwyczaj w telewizji i skrócić te męczarnie.
-Hailey, kochanie, zatrzymaj się!- donośny głos obił się o moje bębenki. Owy głos był bardzo znany, przypominał mi kogoś, kogo darzę miłością. Od razu przystanęłam, lekki uśmiech wdarł się na moje sine ,spękane niczym wysuszona ziemia usta. Mój szybki oddech sprawiał ,że łapczywie czerpałam powietrze, przez co moje gardło bolało, wręcz paliło.
Spojrzałam przez ramię, a moje mokre włosy przykleiły się do buzi. Deszcz ograniczał mi widoczność, więc przymrużyłam powieki- Nie uciekaj ode mnie- odgarnął kosmyki mych ciemnych włosów i szepnął czule, by po chwili wtulić do swojego gorącego ciała.  Dreszcz wstrząsnął moim trzęsącym się ciałem, rozgrzewając go minimalnie. Ten piękny zapach rozpoznam wszędzie, te silne ramiona, ten zarost drażniący brodę przy każdym pocałunku. Mimowolnie uspokoiłam się, emocje opadły, strach odszedł w niepamięć, zastąpiło go szczęście.
-Przestraszyłeś mnie Jason, w pierwszej chwili pomyślałam ,że jesteś seryjnym mordercą, czy też gwałcicielem czyhającym na moją cnotę- zachichotałam, teraz to całe zdarzenie wydawało się być śmieszne, natomiast przedtem już nie było mi do śmiechu, dosłownie srałam w gacie.
-Oj, maleńka, nie przesadzaj. Ogranicz kryminały, bo nieźle namieszały w tej małej, jakże ślicznej główce- zaśmiał się i uchwycił moją dłoń swoją wyraźnie większą, nieco cieplejszą dłonią.
********
-Na pewno chcesz to zrobić?- zapytał, gdy czarne BMW zatrzymało się na parkingu tuż przy moim domu. Mężczyzna odpiął pas bezpieczeństwa.
-Tak.- westchnęłam oblizując usta-  Nie mam zamiaru dłużej się z tym kryć. Nie będę zwlekać z tym wszystkim, już za długo to trwa. Zdaję sobie sprawę z tego jak zareaguje, kiedy się dowie, że ten Jason, o którym już wspomniałam nie jest piętnastoletnim chłopcem, lecz dwudziestosiedmioletnim, dojrzałym facetem. Już mogę sobie wyobrazić jak wpada w niemały szał, jak zabija mnie wzrokiem. Ale kocham cię i zamierzam przedstawić im swojego chłopaka.- posłałam mu lekki uśmiech.
-Nie musisz skarbie, oni mnie dobrze znają. Aż za dobrze -mruknął sam do siebie, nie zrozumiałam jego bełkotu, to też uniosłam brwi ku górze dając mu do zrozumienia, że ma powtórzyć.-Nic, nic skarbie.- mrugnął do mnie, a policzki oblały się rumieńcem. Zaczęły piec.
Wyszliśmy z pojazdu, Jason zakluczył swoje nowiusieńkie autko, a potem znów ujął moją dłoń.
Otworzył furtkę do naszego ogrodu, która nieprzyjemnie zaskrzypiała, a gdy ją zamykał zrobiła to samo.
Trzymając się za ręce powoli niczym żółwie podążaliśmy w stronę drzwi. Moje serce ponownie zakołatało. Czułam się jakby świat nabrał zwolnionego tempa, jakby zegar stanął w miejscu. Nie kontaktowałam z rzeczywistością, byłam przejęta tym wszystkim. Chciałabym mieć już to wszystko za sobą, i modlę się w duchu, aby ojciec nie za bardzo się wkurzył i nie zrobił nic głupiego jak w jego zwyczaju bywa. Przełknęłam głośno ślinę i jęknęłam z frustracji, co mojemu chłopakowi nie uszło uwadze, ponieważ pocieszająco potarł kciukiem wierzch mojej rączki i posłał mi lekki uśmiech próbując podnieść mnie na duchu. Szczerze? Nie udało mu się.
Nadszedł moment, w którym to otworzyłam wejściowe drzwi, i przekroczyłam próg, a zaraz za mną Jason. Zdjęliśmy z siebie mokre buty, i przemoczone kurtki, odwieszając je na wrzący, biały kaloryfer przytwierdzony to wytapetowanej ściany w przedpokoju.
Wzięłam głęboki oddech.
-Mamo?! Tato?!- krzyknęłam próbując brzmieć pewnie, jednak mój głos zadrżał. Jakby jakaś zła dusza ściskała moje gardło.
-Salon skarbie!- rozebrzmiał głos ojca, dochodzący z salonu.
Chciałam unieść nogę, by zrobić krok do przodu, ale nie mogłam. Czułam się, jakby moje kończyny przyrosły do czarnego dywanu z frędzelkami. Szczerze powiedziawszy do końca nie byłam pewna tego, co zaraz zrobię, jednakże jest za późno na odwrót.
Delikatnie pchnięcie Jasona w bark odgoniło o de mnie złe myśli. Zdezorientowana odwróciłam głowę w bok i zobaczyłam Jasona ,który gestem ręki dawał mi do zrozumienia ,że nadszedł już czas.
Pragnęłam być odważną, chciałam by Gilinsky spostrzegał mnie jako dziewczynę z przysłowiowymi "jajami", niczego się nie obawiającą. Nie bojącą się wyzwań, ale teraz zapewne w jego oczach byłam małą ,bezbronną dziewczynką sikającą w gacie o byle co.
Niestety, jedynym czy teraz byłam ,to tchórzem. Wyglądem przypominałam pieska cziłała, trzęsącego się ze strachu kundla. I czym ja chciałam mu zaimponować?
-Hailey? Gdzie ty do diabła jesteś? Znalazłaś drzwi do Narnii, i teraz błądzisz po labiryn...-zaśmiał się wychodząc z salonu i momentalnie przestał mówić. Jego tęczówki pociemniały, źrenice zrobiły się większe, wyglądały jak borówki. Zacisnął szczękę, tak samo mocno jak i dłonie, których knykcie pobielały z braku dopływu krwi. Cisza nastała w całym domu, można było usłyszeć jak woda skrapla się z niedokręconego kranu, i uderza o wnętrze zlewu. Jednak głośniejsze było prychnięcie mojego towarzysza. Patrzył na niego z kpiącym uśmiechem.


Justin POV

Popijałem schłodzone piwko razem z kumplami, a w tle leciał jakiś idiotyczny film.
Ni stąd ni z owąt błysnęło, w pokoju zrobiło się jasno, jakby ktoś w tym momencie zapalił światło w pomieszczeniu, a potem donośnie zagrzmiało. Z impetem wstałem i szybko wyłączyłem kabel od kablówki z kontaktu, by po chwili pozamykać wszystkie pootwierane okna. Wolę dmuchać na zimne i zabezpieczyć dom.
Wtem klamka od drzwi wejściowych wydała z siebie nieprzyjemny skrzyp, od razu wiedziałem ,że to Hailey.  Piękny zapach dziewczynki rozszedł się po całym mieszkaniu, kiedy tylko wiatr zdążył dmuchnąć przed zamknięciem drzwi od domu w jej ciało i rozprzestrzenił kwiatową woń obijającą się o me nozdrza. Lecz poczułem też inny, męski zapach. Oby tylko nie przyprowadziła do domu jakiegoś kolegi. Nie lubię tego.
-Mamo?! Tato?!- krzyknęła, a w jej głosie uchwyciłem nutkę niepewności.
-Salon skarbie!- odkrzyknąłem.
Minęło jakieś pięć minut, a po mojej córeczce ani śladu. Już dawno powinna stać obok mnie i nie pytając wtulić się we mnie. Bała się burzy.
-Hailey? Gdzie ty do diabła jesteś? Znalazłaś drzwi do Narnii, i teraz błądzisz po labiryntu- wstałem z kanapy i śmiejąc się poszedłem do przedsionka.
Może i żart nie był wyrafinowany, ale tak to jest, gdy wypiję dwa piwa.
Nie jestem mocnym zawodnikiem, jeśli chodzi o alkohol. Łatwo mnie upić.
Ale nie o tym teraz mowa, wróćmy do tematu.
 Uśmiech zszedł z mej roześmianej twarzy ,kiedy tylko zobaczyłem TEGO człowieka.
Krew w moich żyłach zaczęła się gotować. Złość narastała z każdą możliwą sekundą. Na widok jego krzywej mordy moje flaki przewracały się przyprawiając mnie o mdłości. Mogę się założyć, że moje ciśnienie było tak wysokie, że gdybym je zmierzył, zabrakło by skali. Podgryzłem tylko zębami wnętrze policzka, by nie wybuchnąć i nie zrobić czegoś nieodpowiedniego. Czułem jak spożyty wcześniej alkohol paruje z organizmu. Przysiągłbym ,że właśnie w tej chwili unosi się na de mną kłęb pary alkoholowej. Gorąc rozlał się po każdej części mnie.
Gdybym mógł zajebał bym cwela gołymi rękami. Z racji tego, że obok stała Hailey nic nie mogłem uczynić. W pewnym sensie miałem związane ręce. Dupek zwany Jasonem od razu to zauważył i posłał mi jedynie bezczelny uśmieszek.
Sprowokował mnie, nie wytrzymałem. Moje nerwy ,które do tej pory trzymałem na wodzy pękły. Ruszyłem z miejsca, chciałbym poczuć się jak byk, tylko raz a porządnie przebiłbym go swoimi grubymi rogami i było by po kłopocie. Gdyby nie Jai, który w ostatniej sekundzie odciągnął mnie, ten złamas leżałby już na podłodze. Niech no tylko będziemy sami.
Nie pozwolę na to, aby po raz kolejny bezczelnie rozpieprzył moja rodzinę. Raz to zrobił, nie dopuszczę by uczynił to jeszcze raz. Tym razem nie będzie tak łatwo, jak przed laty. Nie będę słabeuszem. Będę walczył do utraty tchu, i sił.
Doskonale widział, że moją sympatią była Jasmine. Wiedział jak bardzo byłem w niej zakochany, wiedział, że dla niej jestem w stanie zrobić wszystko. Opowiadałem mu o swoich uczuciach, zwierzałem się jak głupi. Wypytywał o Jasmine, więc nie widząc w tym nic podejrzanego opisałem jej urodę ,charakter, wygląd, to co lubi, czego nie lubi w kilku zdaniach, a on bezwstydnie wykorzystał to.
Pewnego dnia ,wróciwszy z pracy zaniepokoił mnie dziwny spokój w domu. Zwykle Jasmine krzątała się po kuchni pichcząc jakieś ciasto, albo obiad podśpiewując sobie pod nosem. Spojrzałem do kuchni, nie było jej tam. Pomyślałem ,ze jest z przyjaciółkami na zakupach, ale kiedy tylko wszedłem na pierwszy stopień schodów, prowadzących do naszej wspólnej sypialni, zamarłem. Słyszałem każdy ich jęk, każde westchnienie, stęknięcie i skrzyp łóżka. Dzień ,w którym to nakryłem ich na zdradzie pozostanie na długo w mej pamięci. Ślad na mózgu został gdzieś wyryty jak tatuaż. Zdradziła mnie. Mój świat się zawalił, przestał istnieć. Chciałem odebrać sobie życie.
Nie mogłem sobie poradzić z tym, że ona woli jego, a nie mnie. Zapewniała, że kocha, że nie opuści.
A jednak.
Dopiero po roku znów wróciliśmy do siebie, to tylko dlatego, że nie przestawałem o nią walczyć. Na świecie nie było jeszcze Hailey, urodziła się dopiero po czterech latach. Wzięliśmy ślub, i trwamy tak do dnia dzisiejszego. Byle Gilinsky nie zepsuje tego co zbudowałem.
Byłem w pełni świadom tego że Jasmine jest piękną, rozchwytywaną przez wielu innych mężczyzn kobietą. Wiedziałem, że nie będzie łatwo. Ponieważ każdy będzie pragnął ją posiąść, ale najbardziej bolało mnie to, że chciał to zrobić mój kuzyn Jason. Dokładnie ten sam ,który stał obok Hailey i szyderczo się uśmiechał.

**********
Nie dodawałam nic przez ponad miesiąc, za co chciałam was bardzo, ale to bardzo przeprosić.
To kiedy dodam rozdział, zależy od weny. Nie mam weny, to nie ma opcji, że coś napiszę.
Przepraszam jeszcze raz i myślę, że ten rozdział będzie się wam podobał.

Czytasz? Komentuj!

Jason Gilinsky 27 lat
"Zemsta, to jedyne czego pragnę."



środa, 14 października 2015

Rozdział 2

Wyraz jego twarzy w ciągu paru sekund nie wyrażał nic oprócz złości. Z karmelowych oczu ojca cisnęły niewidzialne strzały ognia, którymi celował w moją osobę. Bezboleśnie wbijały się w każdą część mojego kruchego ciałka. Był zły, bardzo zły. Wywnioskować to można było z mocno zaciśniętej żuchwy, która jeszcze bardziej podkreślała jego dwudniowy zarost i seksownie zarysowaną szczękę.
-Przepraszam, czy możesz powtórzyć? Bo chyba się przesłyszałem. Moje uszy zidentyfikowały słowo chłopak, a miały usłyszeć kolega- spojrzał na mnie, a jego źrenice powiększyły się nieco zakrywając tęczówkę.
-prychnęłam- Ależ proszę bardzo, dla mojego przygłuchego ojczulka wszystko- uśmiechnęłam się do niego słodko- Mam chłopaka, nazywa się Jason, i po raz drugi grzecznie się pytam, czy może wpaść do nas dziś wieczorem- szeroko otwierałam usta, mówiąc powoli i wyraźnie ,żeby mnie zrozumiał- Wiesz, zamiast jebać kasą na prawo i lewo, radziłabym się przejść do dobrego laryngologa i zainwestować w porządny aparat słuchowy, umożliwiający Ci lepsze identyfikowanie dźwięków. Twój słuch pogarsza się z wiekiem- podniosłam tyłek z kuchennego krzesła i szurając kapciamy po podłodze ruszyłam w stronę zmywarki z zamiarem włożenia brudnego naczynia do wnętrza urządzenia.
-Po pierwsze nie tym tonem smarkulo, bo zaraz możesz zarobić szlaban! W ten sposób możesz porozumiewać się z rówieśnikami, lecz nie zemną. Jestem Twoim ojcem, i należy zwracać się do mnie z szacunkiem! Nie tak Cię wychowałem, od pewnego czasu Twoje zachowanie przekracza wszelkie granice. Do tej pory przymykałem oczy na Twoje dogaduszki, pyskowanie, przeklinanie. Miarka się przebrała, nie życzę sobie w tym domu czegoś takiego!- krzyknął uderzając o drewniany stół, przy którym zawsze spożywamy niedzielne obiadki i nie tylko. Cukierniczka spoczywająca na blacie stołu podskoczyła wysypując z siebie drobinki białego cukru. Zaś knykcie ojca aż pobielły z braku krążenia krwi, i  zbyt mocnego ściskania pięści- I nie chcę, aby po moim domu łaził jakiś chłopczyna, który będzie Cię dotykał i Bóg wie co jeszcze wyczyniał będąc z Tobą sam na sam w jednym pomieszczeniu! W ogóle, jesteś za młoda na miłość. Twoim obowiązkiem jest się uczyć, a nie chodzić na randki, przez co będziesz zaniedbywać szkołę. Założę się, że w cale go nie kochasz, tylko jesteś w nim głęboko zauroczona. Będziesz darzyć tego udupa sympatią przez tydzień, bynajmniej dwa i czar pryśnie niczym bańka mydlana,a wasza gówniana miłość także.
-Ale to nie jest koncert życzeń! Nie zabronisz mi się z nim spotykać, jeśli nie przyjdzie tutaj, to ja pójdę do niego, czy Ci się to podoba ,czy też nie- nie dane było mi dokończyć, ponieważ drzwi frontowe otworzyły się na oścież, a w progu stanęła najbardziej wkurwiająca trójka znajomych ojca jaką kiedykolwiek znałam.
-A cóż to za krzyki- zaśmiał się melodyjnie Jai, który jako pierwszy przekroczył próg domu i postawił stopę odzianą butami marki "Adidas"na wypolerowanych ,ciemnych panelach pokrywających podłogę. Podszedł do ojca, witając się z nim męskim uściskiem, zaś mi jedynie cmoknął policzek i poczochrał włosy kołtuniąc je.
-Ej!- pisnęłam posyłając mu ostre jak brzytwa spojrzenie.
-Lepiej jej nie całuj, bo chłopak Hailey skopie Ci dupsko- wybuchł niepohamowanym śmiechem, a zaraz za nim znajomi- Hailey, mówiąc krótko, zabraniam Ci się z nim spotykać. Nie interesuje mnie Twoje mało ważne w tej kwestii zdanie. Jestem Twoim rodzicem, i mam prawo wyznaczyć miejsce Twojego pobytu, oraz to z kim będziesz się zadawać. Nigdy nie miałem okazji zapoznać się z tym chłopakiem, nie wiem jaki jest. Ja ,tak samo jak ty, i każdy z nas, nie jest w stanie odczytać jego myśli. Co jeśli ma według Ciebie złe zamiary? To ,że masz piętnaście lat w żaden sposób nie czyni Cię dorosłą. Dziecko, życie przed Tobą. Jeszcze masz czas na miłość- zakończył swój monolog podchodząc do mnie. Stanął naprzeciwko i przyciągnął do swojego wyrzeźbionego torsu, zakrytego jedynie białą ,cienką koszulką. Z łatwością owinął mój tułów ramionami na koniec pocierając kciukiem me przedramię. Mimowolnie oparłam główkę o klatę mężczyzny i wdychając powietrze zaciągnęłam się jego pięknym, męskim zapachem. Z wrażenia aż zahuczało mi w dyńce, natomiast nos dość wrażliwie przyjął ten cudowny zapach. Przymknęłam lekko powieki, i jeszcze mocniej wtuliłam się w jego ciało, z którego emitowało ciepło. Grzał jak przenośny piecyk, i choć na dworze jak i w domu panował skwar nie przeszkadzało mi to, mogłabym stać tak do usranej śmierci.
-Pamiętam jak byłaś mała, nosiliśmy Cię na rękach, bawiliśmy się z Tobą. Nawet zdarzyło się ,że musieliśmy Cię wykąpać. W sumie, to teraz też bym z wielką chęcią Cię wykąpał- Luke zabrał głos, posyłając mi łobuzerski uśmiech, na co zachichotałam kręcąc głową z jego głupoty.
-Kiedyś ssała smoczki, teraz jej zamiennikiem stanie się kutas -Zayn rozsiadł się na kanapie i dobrał się do otwartej paczki z chipsami leżącej na szklanym stoliku w salonie.
-Daruj sobie, te idiotyczne komentarze- fuknął tata i zrobił coś co bardzo mnie zaskoczyło. Mianowicie ,wsunął dłoń pod zagięcie prawego kolana i podniósł mnie ,a ja odruchowo owinęłam swoje długie nogi wokół jego bioder. Jednakże twarz ukryłam w zagłębieniu jego szyi, z której intensywny zapach wydobywał się jeszcze mocniejszy. Przyprawiał mnie o zawroty głowy.
-Ile słodkości, japierdole, rzygam tęczą i sram cukrem- wybełkotał brunet z pełną buzią wypełnioną po brzegi paprykowymi chrupkami, a tłuste palce wytarł do swoich granatowych jeansów.

################

CZYTASZ? TO SKOMENTUJ!

środa, 30 września 2015

Rozdział 1

Drogi czytelniku, jeśli przeczytałeś rozdział, bardzo proszę zostaw po sobie ślad. Nie zapomnijcie o ankiecie po prawej stronie➡➡ Dziękuję ❤


Hailey POV


Wracając z wakacji spędzonych na słonecznej Maderze, nudziłam się jak cholera. Zero zasięgu, zero kontaktu ze światem, tylko samochód, nie wygodne siedzenie, głowa zwrócona do szyby i podziwianie krajobrazu, który rozmazywał się jeszcze bardziej, gdy tata wciskał pedał gazu. Westchnęłam krótko i ponownie oparłam skroń o szybę zaczynając bawić się rąbkiem swojej czarnej koszulki na ramiączkach.
Samochód kołysał się i lekko podskakiwał, wtedy kiedy kierowca nieświadomie najechał na dziury wyżłobione w asfalcie. W tle rozbrzmiewała cicha muzyczka wydobywająca się z samochodowego radyjka. Kątem oka spojrzałam na mamę, zasnęła. Słychać było jedynie jej pochrapywania i pomruki. Postanowiłam pójść w jej ślady, toteż zamknęłam oczka i odpłynęłam do krainy Morfeusza.

Justin POV

Kilku godzinna jazda, bez żadnych postoi powoli zaczynała mnie wykańczać. Byłem wyczerpany, spragniony, jakby tego było mało, cholernie głodny. Przejeżdżając obok przydrożnego baru z niezdrowym jedzeniem poczułem zapach świeżo wypieczonych frytek, steków i innych fast foodów, a ślinka pociekła mi z buzi wzdłuż brody kończąc na nagiej klacie. Zapomniałem dodać, że na dodatek jest mi cholernie ciepło, temperatura w samochodzie wynosi 36 stopni celcjusza, a otwarte okna i włączona klimatyzacja nie przynoszą żadnej ulgi. Czuję się jak kurczak w piekarniku, jak seksowny kurczak. Nie zaprzeczam, jestem przystojnym facetem. Przepraszam, że odbiegam od tematu, ale widzę jak kobiety patrzą na mnie pożądliwym wzrokiem, i wzdychają na mój boski widok. Jasmine była inna, i to mnie w niej urzekło.
Nasze pierwsze spotkanie było dość niebezpieczne lecz z biegiem czasu wydaje się być śmieszne. Kilka dobrych lat temu spowodowaliśmy stłuczkę niedaleko szpitala. Pamiętam jak nakrzyczałem na mojego kotka, bo zniszczył moje nowiusieńkie autko. Kosztował mnie kilkadziesiąt tysięcy, przejechał jedyne pięćdziesiąt kilometrów ,całkiem nowy wóz, ale nadawał się na złom. Okazało się, że Jasmine była dopiero co po kursach. Widziała,że wjeżdżam na tę samą drogę, tylko spanikowała tracąc nad sobą kontrolę i bach! Na szczęście nic poważnego mi i jej się nie stało, wyszliśmy z tego cało, no ale samochód nie koniecznie. Nie zapomnę tego jak z impetem otworzyła drzwiczki od strony kierowcy, i potykając się o własne nogi podbiegła do mnie krzycząc czy nic mi nie jest. Do teraz mam przed oczyma jej załzawioną, anielską buźkę, to melancholijne spojrzenie ,które przyprawiało mnie o dreszcze.
Westchnąłem i stanąłem na światłach sygnalizujących kolor czerwony, oparłem głowę o specjalne oparcie przy fotelu i zerknąłem na moją żonę, słodko śpiącą i mlaszczącą pod noskiem jak malusie dziecko. Apropo dzieci, z uśmiechem zaglądnąłem w lusterko ,dzięki któremu miałem świetny wgląd na tyły samochodu. To co zobaczyłem przyniosło jeszcze większy uśmiech na moje usta, malutka Hailey spała oddychając równomiernie i przy każdym wydechu wypuszczając powietrze z świstem. Nazywałem ją malutką, traktowałem jak pięcioletnią dziewczynkę ,którą do niedawna była, a w rzeczywistości miała piętnaście lat i już nie chciała kąpać się z tatusiem. Zachichotałem pod nosem przypominając sobie jak wystraszyła się mojej męskości, dryfującej po tafli wody wypełniającą wannę. Nie miała zielonego pojęcia co to jest, ale co się dziwić? Jej wiek przekraczał zaledwie trzy latka.
Obdarty ze wspomnień przez klakson samochodu wkurzonego kierowcy ,ruszyłem jadąc pustą drogą w stronę domu.
Czas gnał nieubłaganie, a wraz z nim ja. Pragnąłem jak najszybciej dotrzeć do domu, zrobić sobie coś do zjedzenia, zanurzyć swoje zmęczone ciało pod taflą chłodnej wody, a następnie zasnąć u boku ukochanej.
Po jakimś czasie zaparkowałem przy wjeździe do garażu, Jasmine w tymże momencie zbudziła się i przywitała mnie lekkim uśmiechem i delikatnym całusem w policzek. Nacisnęła na klamkę, i popchnęła drzwi leniwie opuszczając auto. Ziewnęła, przeciągając się i pocierając oczka piąstkami.
-Nareszcie w domu, o niczym innym nie marzę jak o kąpieli i łóżku- zatrzasnęła drzwi od strony pasażera i zabrała ze sobą kilka walizek z bagażnika.
-Najwidoczniej marzymy o tym samym, skarbie- mrugnąłem, posyłając swój olśniewający uśmiech. Brunetka poczłapała po schodach ciągnąc za sobą walizkę na kółkach, stanęła przed wejściem do domu i odkluczyła drzwi wchodząc do wnętrza mieszkania.
Swoją dłoń wsunąłem pod plecki córeczki, a lewą pod zagięcia kolan. Ostrożnie, by jej nie zbudzić poprawiłem piętnastolatkę na swych silnych, przyozdobionych tatuażami ramionach, a brązowooka wtuliła swą anielską twarzyczkę w mój wyrzeźbiony tors. Me kąciki ust uniosły się ku górze, natomiast pełne malinowe usta cmoknęły jej zaróżowiały policzek. Wyglądaliśmy jak para młoda, ja oczywiście grałem rolę pana młodego, a moja księżniczka panny młodej.
Będąc już przy pokoju Hailey ,łokciem stuknąłem w klamkę ,a nogą popchnąłem drzwi, które otwarły się na oścież ,tym samym pozwalając mi wejść do środka. Położyłem jej drobne ciałko na łóżko, ostatni raz dając jej całusa ty razem w czółko i opuściłem pokój.

Hailey POV

Rankiem obudziły mnie promienie słoneczne, przedzierające się przez firankę wykonaną z koronki.
Otwarłam jedno oczko, następnie drugie, by przyzwyczaić się z ostrym światłem. Przeciągnęłam się na wygodnym materacu ziewając głośno. Dopiero teraz spostrzegłam, iż mam na sobie wczorajsze ubrania.
~*~*~*~*~*~*
Po wykonanej ,jakże orzeźwiającej kąpieli ,zbiegłam na dół kierując się w stronę kuchni.
Mój brzuch dawał o sobie znaki, w nieprzyjemny sposób. Żołądek burczał, błagając o jedzenie. Wtedy naszła mnie nagła ochota na jajecznicę z podsmażonymi grzybkami. Więc otwarłam lodówkę zabierając z jednej z szufladek kilka kurzych jaj, które rozbiłam na rozgrzanej patelni wcześniej roztapiając na niej masło. Usłyszałam czyjeś kroki dobiegające z góry, były donośne i chyba wiem do kogo należały. Do ojca głodomora.
-Mmm, jak pięknie pachnie. Słoneczko, Ty wiesz jak ściągnąć tatusia do kuchni- zaciągnął się zapachem i posłał uśmiech wart milion dolców.
-Niestety ojczulku, ta jajecznica jest dla mnie i tylko dla mnie. Bozia rączki Ci dała, tak? To sobie zrób- zamieszałam gotową jajecznicę i nałożyłam na talerzyk, wzięłam do ręki łyżeczkę i zasiadłam do stołu.
-Oh, coś Ty taka naburmuszona, co? Okresu dostałaś, czy jak?- zaśmiał się melodyjnie- I dla kogo się tak ubrałaś, hm?- rzucił okiem na moje ubranie, jeśli można to w ogóle tak nazwać. Miałam na sobie  dużą koszulkę do połowy zakrywającą tyłek, i czarne stringi z kokardkami po bokach- Dla tatusia?- łobuzersko się uśmiechnął.
-Chciałbyś- fuknęłam- Ale pomarzyć zawsze można- chwila ciszy-Tatku? Bo wiesz, chciałam zapytać, czy nie mógłby dziś przyjść Jason?
-Oczywiście, a kim jest Jason?- zapytał podjadając mi jajecznice.
-On jest moim chłopakiem- wyszeptałam patrząc wszędzie, byle nie na tatę, który aż gotował się ze złości.
~*~*~*~*~*~*
No to mamy pierwszy rozdział, mam nadzieję ,że się spodoba.



CZYTASZ? KOMENTUJ!

http://ask.fm/Drewciu



sobota, 26 września 2015

Prolog..

Łóżko aż ugięło się pod ciężarem ich spragnionych wzajemnego dotyku ciał, najszybciej jak tylko mogli pozbyli się ubrań. Nie wstydzili się swojej nagości, wręcz przeciwnie, z uwielbieniem spoglądali na siebie i pojękiwali z rozkoszy ,gdy jedno gorące ciało otarło się o drugie.
Pochłaniali swoje usta coraz mocniej i mocniej, a ich języki tańczyły wspólny, powolny taniec namiętności. Mężczyzna nie mogąc się powstrzymać zawisnął nad piętnastolatką i zaczął obsypywać jej szyję mokrymi ,słodkimi całusami, które po krótkiej chwili przeistoczyły się w lizanie oraz ssanie jej delikatnej skóry. Z ust młodocianej wypłynęły jęki zachwytu, a także uznania, na które blondyn jedynie uśmiecha się pod nosem i kontynuuje swoje niegrzeczne poczynania. Wargi kochanka kierują się w stronę jej nabrzmiałego sutka ,zaś jego masywna dłoń sunie w kierunku drugiej piersi gniotąc ją, by nie poczuła się odrzucona.
Para nie na długo oddaje się chwili namiętności, gdy o ich uszy obił się trzask drzwi wejściowych domu, to oznacza tylko jedno. Żona Justina wróciła, nie pozwalając im dokończyć tego co zaczęli. W szybkim tempie odziali się i udali do salonu.
Na skórzanej kanapie siedziała Jasmine wystukując o szklany stolik ,długimi, czarnymi pazurkami rytm melodii, która właśnie leciała w radiu.
-Justin, Hailey, muszę powiedzieć Wam coś bardzo ważnego. Otóż ostatnimi czasy ,jak zresztą zdążyliście pewnie zauważyć ,miewałam mdłości, bóle głowy, chwiania nastroi. Coś natchnęło mnie, bym udała się do apteki i kupiła test ciążowy- westchnęła, poprawiając włosy kaskadami opadające na jej ramiona otulone białym sweterkiem. Następnie wzięła głęboki oddech- Kochanie, będziesz po raz drugi tatusiem, natomiast ty córciu będziesz miała rodzeństwo, tak jak zawsze marzyłaś- zadowolona uśmiechnęła się szeroko. Była szczęśliwa ,że w swoim brzuszku nosi kolejnego członka rodziny Bieberów- Jestem w ciąży, czyż to nie jest piękne?
~~~
To jednak namiastka historii Justina i Hailey. Ich życie diametralnie zmieniło się, gdy on spojrzał na nią jak na piękną ,ponętną kobietę, a nie jak maleńką córeczkę, która do tej pory była jego oczkiem w głowie. Aczkolwiek ona, spojrzała na niego, nie jak córka na tatusia lecz kobieta na przystojnego oraz seksownego mężczyznę.

Bohaterowie...

Justin Bieber 28 lat
"Miłość piękną miała być, bez cier­pienia, bez żalu i łez. Dlacze­go więc znam tyl­ko tą, która za­kazaną jest?
Wciąż py­tam lecz od­po­wie­dzi nie uzys­kuję. Umieram po cichu razem z nią, żeby nikt nie widział mojego cierpienia"

Jasmine Bieber 28 lat
"Nasze życie było piękne, ta­kie jak po­win­no być. Pier­wsze spojrzenie, zauroczenie, miłość, pier­wszy po­całunek, pier­wsze pożąda­nie. Powiedz mi co zrobiłam nie tak, że poszedłeś do niej?"

Hailey Bieber 15 lat
"Życie można porównać do nasze­go ulu­bione­go owo­cu. Naj­pierw doj­rze­wamy, po­tem przeżywa­my doj­rzałe życie, żeby później um­rzeć. Za to miłość jest jak za­kaza­ny owoc. Ta­ka niebez­pie­czna, a tak pożądana"