sobota, 30 stycznia 2016

Rozdział 4

"DROGI CZYTELNIKU, JEŚLI ZAPOZNAŁEŚ SIĘ Z PONIŻSZYM ROZDZIAŁEM ZOSTAW   PO SOBIE ŚLAD"


Hailey POV




Duża dłoń Jasona subtelnie sunęła wzdłuż mego przedramienia kończąc na kościstym łokciu, który sprawiał wrażenie spiczastego gwoździa mającego na celu przebić się przez mą delikatną skórę i pozwolić wypłynąć lawinie świeżej o metalicznym smaku krwi. Mimowolnie przymknęłam powieki, by całkowicie oddać się jego maleńkim pieszczotom.
Jednakże, nie do końca potrafię odprężyć się, kiedy przed oczyma nadal scena, w której to wziął udział mój najukochańszy ojczulek (czujesz tę woń sarkazmu?) oraz Jason.
Przez cały wieczór dogryzali sobie nawzajem, spoglądali na siebie spod byka.
Rozumiem, że tato nie umie pogodzić się z faktem, iż dojrzewam i nie w głowie mi już szmaciane lalki, kucyki pony, czy też malinowy soczek.
Nie interesują mnie takie rzeczy.  Nie ekscytuję się na widok nowiusieńkiej lali barbie, lecz na widok seksownego bruneta.
Nie myślę już o kucykach pony, one są na mnie za małe, zaś ja dla nich za duża.

 Zdecydowanie wolę duże, nieokiełznane kuce do ujeżdżania.
Jeśli chodzi o soczki, to z dodatkiem napoju wyskokowego.
Mam już na karku piętnaście wiosen, za niecałe trzy lata osiągnę upragnioną pełnoletność.
Potem ślub i noc poślubna, na której rzecz jasna zaciążę, by przez dziewięć okrągłych miesięcy przeżywać te wszystkie przyziemne ciążowe oznaki, a mój brzuch będzie tak ogromny, że praktycznie zasłoni całą moją osobę.
Tak się też stanie, bez dwóch zdań.
Wyobrażam sobie mnie wraz z  Jasonem siedzących w ogrodzie, popijających kawę z mlekiem, której wprawdzie teraz nie znoszę i zastanawiam się jak dorośli mogą ją pić.
Przecież ten gorzki smak, ten stan, gdy wypijesz jej za dużo.
Serce kołacze, ręce trzęsą się jak alkoholikowi i okropnie się pocisz, z czasem to wszystko bywa uciążliwe.
Jednakże, mam nadzieję, że moja niechęć do kofeiny zniknie i w przyszłości będę ją pić ze smakiem.
Kwestia przyzwyczajenia.
Wracając do tematu.
O kawie była mowa, teraz o naszych małych obślinionych smarkaczach ganiających w obsranym pampersie po podwórku i drących się w niebogłosy.
Zastanawiam się dlaczego w ogóle wspominam o dzieciach, przecież nigdy ich nie znosiłam, a niańczenie jakiegoś małego udupka to dla mnie cierpienie.
Szczerze powiedziawszy, już wolałabym żyć bez internetu, telefonu i innych urządzeń komunikacyjnych.
Cały żywot na szlabanie.
Hmm, gdyby tak na to spojrzeć z innej strony, to jest wspaniały sposób na to, by nastolatki nie zachodziły w ciążę.
Jeżeliby skonfiskować takiej małolacie (oczywiście, ja się do nich nie zaliczam) telefon, w sumie wystarczyłby internet, wtedy nie mogłaby porozumiewać się z płcią przeciwną i umawiać się na randki.
Zapobiegałoby to również gwałtom.
Bądźmy ze sobą szczerzy, ile jest takich dziewczyn, które piszą z nieznanym facetem podającym się za kolesia w przybliżonym do ich wieku.
Oferuje nam spotkanie, a gdy przychodzisz pod wskazane miejsce okazuje się, że ten niby umięśniony latynos ze zdjęcia na już mało popularnym portalu o nazwie GG, jest gościem po czterdziestce z siwymi włosami i zmarszczkami na twarzy.
Zapewne teraz pieprzę same głupoty, natomiast zdarza mi się powiedzieć coś mądrego (ah, te przebłyski mądrości)
Moje przemyślenia są godne przemyśleń pani w sędziwym wieku.
Jeszcze tego by brakowało, żeby siedzieć na dupsku przed telewizorem, zacięcie oglądać obrady sejmu, i na okrągło słuchać radio Maryja.
Potem codziennie rano, i wieczorem łazić na mszę, tylko po to, by podlizać się księdzu. Udawać pobożną katoliczkę, z diabłem za skórą. Takie są staruszki w dzisiejszych czasach.
Wszystko muszą wiedzieć, wszędzie muszą być i wszystko widzieć. Kiedy wyglądają przez okno, przypominają monitoring miejski.
Plotkawe, stare szmaty.
Zdaje się, że za bardzo wybiegam myślami w przyszłość, chyba powinnam wziąć do serce słowa ojca i zająć się nauką, szkołą.
Przecież nie muszę być od razu ekspertem od matematycznych łamigłówek, specjalistą od rozprawek. Do wszystkiego będę dążyć małymi kroczkami, po nitce do kłębka.
Muszę skończyć szkołę, by móc potem przełamać kolejne bariery dorosłości.
Z czegoś w końcu trzeba żyć, a praca jako pomoc drogowa nie za bardzo mi pasuje.
Widzę siebie na stanowisku dyrektora, kogoś ważnego.
W sumie to żadna praca nie hańbi, tak przynajmniej uważam.


Justin POV

Cienka, szara, satynowa pościel w drobne, czarne groszki otulała me wyrzeźbione ciało Boga, które  muśnięte sierpniowym słońcem niemiłosiernie paliło ze względu na oparzenia.
To znakomita nauczka, aby nie zasypiać na słońcu, kiedy na dworze niemal czterdzieści stopni celcjusza.
Jednakże, byłem zmuszony zsunąć pierzynę z swoich muskułów.
Nie potrafiłem dłużej wytrzymać tego narastającego z każdą sekundą gorąca, gnieżdżącego się gdzieś w środku, począwszy od czubka idealnie wystrzyżonej grzywki, aż opuszki paców u wypielęgnowanych stóp.
No co?
To, że jestem facetem, nie oznacza iż nie mogę o siebie zadbać.
Preferuję różne maseczki na twarz, by zapobiec szalejącym zaskórnikom. Używam balsamów, kremów do rąk, stóp i tym podobne.
To żaden wstyd.
Drodzy panowie, otóż, to nie grzech udać się do kosmetyczki, z zamiarem wydepilowania torsu, czy też wyregulowania brwi.
Myślicie, że ci sławni mężczyźni wyglądają tak cudnie sami z siebie?
Wątpię.
Na świecie krąży wiele stereotypów o facetach. Często panowie spostrzegani są jako niemyjąca, śmierdząca, tylko i wyłącznie grzebiąca w jajach istota. Nie myśląca o niczym innym jak o schłodzonym piwku, dobrym meczyku, i zajebistej dupie o boku. Spostrzegany jest również jako ktoś z brakiem wyczucia stylu, albo to, że nie rozróżniamy innych kolorów niż czerwień, zieleń, biel, czerń.
Bzdura.

 
No dobra, może i te durne stereotypy mają po części rację, lecz nie do końca.
Mógłbym dyskutować długo, lecz brak czasu na to nie pozwala.Przeraża mnie to, gdy ludzie widząc zadbany okaz wskazują na niego palcami, wykrzykując "pedał" "gej"
Uwaga, uwaga! Wiadomość z ostatniej chwili, kierowana do oskarżycieli. NIGDY NIE WIESZ, CZY TWÓJ SYN, BĄDŹ CÓRKA, NIE STANIE SIĘ GEJEM, CZY LESBIJKĄ.
Mam zupełnie inne zdanie na ten temat, nie będę już drążył.
Westchnąłem i z trudem przekręciłem swe zwłoki na drugi bok. Właśnie teraz miałem świetną widoczność na doskonałe kształty Jasmine. Jestem szczęściarzem, mam piękną żonę o ciele modelki. Malutką, zadziorną córkę, która z charakteru przypomina mnie, gdy byłem w jej wieku.
Ale, to w niej właśnie cenię najbardziej. Jest sobą, nie próbuje nikogo za wszelką cenę udawać.
Szczera do bólu, przebiegła, podstępna lisica, o oczach głębokich niczym studnia, o kolorze przybliżonym do bursztynu. Talia osy, zgrabne nogi, pupa, okrągłe piersi. Nie to, żebym patrzył, ależ skąd. Zdarzyło się czasem zerknąć tam i tam też, no i wiesz, obudził się mój zwierz.
Na myśl o niej, takiej naturalnej, śpiącej mój uśmiech wzrasta, ale po chwili na ustach pozostaje tylko cienka linia złożona z moich ust, gdy przypominam sobie, że towarzyszy jej Jason.
Myśl o dwójce zakochanych wywołuje u mnie wściekłość.
Zdaję sobie doskonale sprawę, iż Gilinky ma wobec niej same złe zamiary, lecz przestaję już o tym myśleć, by nie wpaść w furię.
Nawet nie mam pojęcia, kiedy zasypiam.


Hailey POV



Ze snu budzą mnie promienie słoneczne, przedzierające się przez koronkową firankę.
Otwieram powolutku oczka, by przywyknąć do tak ostrego światła. Przeciągam się leniwie na niewiarygodnie miękkim materacu i ziewam cichutko, starając się nie wybudzić innych mieszkańców tego domu.
Z szerokim uśmiechem na ustach spoglądam na puste miejsce obok siebie, mina rzednieje, robi się smutno, ponieważ nie budzę się koło ukochanego.
Na jedwabnej poduszce pozostawił  jedynie swój cudowny zapach, i list.

"Witam moją malutką księżniczkę. Przepraszam, że zniknąłem bez jakiegokolwiek pożegnania.
Byłem zmuszony wyjść, pilna sprawa, i tak nie zrozumiesz. Ale nie smuć się, ponieważ dziś wieczorem zabieram cię na kolację. Tylko ty i ja, we dwoje. Będę o 20:00. Do zobaczenia, skarbie"

                                                                                             Twój Jason.



Czytam zapiski na wyrwanej niechlujnie z zeszytu kartce, i ponownie szczerzę się sama do siebie.
Cała w skowronkach zbiegam na parter, by coś skonsumować.
Pogwizduję będąc już w kuchni i kręcę biodrami, a po krótkiej chwili czuję lekkie szczypanie na lewym pośladku.

-Młoda, nie kręć tak tyłkiem, bo wszystkie zęby sobie powybijasz, i twój pożal się boże chłoptaś cię nie zechce- parska śmiechem mój zawsze dowcipny ojciec, bez względu na okoliczność.

-Raczej, nie kręć tak tyłkiem bo mi stanie- poprawiłam go, robiąc śmieszną minę, a potem biorę gryza kanapki z szynką i świeżym pomidorem, czerstwą sałatą.

-Cokolwiek- przewraca oczyma zirytowany- Tak a pro po, coś cicho u was wczoraj było?
Biedna Hails, pewnie Jason zasnął od razy po tym jak Babi i Hacze bzyknęli się na dachu- wytarł do białej ściereczki swe duże małpie rączki i wybuchł śmiechem, na co prychnęłam.

-U was wczoraj też zawiało ciszą, pewnie znów najadłeś się fasoli na noc i nie chciałeś się ruszyć, żeby nie zjebać się przy mamie- oblizuję łyżkę po herbacie, i dumnie odchodzę do salonu.



Jason POV


Wystukuję pierwszymi dwoma palcami o szklany stolik z pięcioma krzesłami do kompletu ,melodię piosenki, która właśnie rozbrzmiewa przy barze. Ta suka spóźnia się już piętnaście minut, poczekam jeszcze co najmniej dziesięć i spadam stąd.
Nie lubię takich miejsc, wolę prawdziwe bary, z procentami, dziwkami rozkładającymi prze de mną nogi, a nie z shakami mlecznymi i pomarszczoną babcią przy ladzie.
Brzdęk dzwonków oznacza, że ktoś wszedł do lokalu. Patrzę za siebie.
No nareszcie, przyszła, ale nie sama. Do swojego pokaźnego biustu tuliła pomarszczonego  smarkacza. Wstaję z impetem z plastikowego, tandetnego krzesełka. Sięgam ręką do kieszeni i wyciągam z niej dwa tysiące złotych.

-Masz. Dwa tysiące, tyle ile chciałaś, a teraz zniknij z mojego życia raz na zawsze- syczę, i kieruję się w stronę drzwi wyjściowych.

-Myślisz, że dwa tysiące starczą na utrzymacie półrocznego dziecka? Płacisz alimenty, to nie zabawa- nie słucham już gderania tej zdziwczałej suki.
Skończyłem z Hope już dawno temu, zabawa toczy się dalej, tyle, że z inną laską.


*********
Witam wszystkich po niecało miesięcznej przerwie! Ktoś tęsknił?
Wątpię.
Tak bardzo was przepraszam, że nic nie dodawałam i zaniedbałam bloga, was.
Postaram się dodawać częściej i postaram się, by rozdziały były mniej więcej takie długie jak ten.
W razie jakichkolwiek pytań zapraszam na aska >>>> ask.fm/Beataaa1994

CZYTASZ = KOMENTUJESZ




13 komentarzy:

  1. Ten rozdział, o Jezu...
    Jest niesamowity. Warto było czekać.
    Bardzo podoba mi się relacja Hails Justin Awww kocham tą dwójkę :D :D
    Ale za to Jasona nie trawię :')
    Życzę weny i czekam na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny !! Mam wrażenie ze Jason to taki falszywiec ugh.... Weny !!! Czkeam na następny !!:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak bardzo mi się podoba to opowiadanie:)! Przepraszam, że pytam, ale czy rozdziały cały czas będą w takim długim odstępie czasu czy jest możliwość szybciej :)?

    OdpowiedzUsuń
  4. Cieszę się, że jesteś z powrotem i mam nadzieję, że teraz uwierzysz w siebie i będziesz z nami na stałe. Hailey musi się otrząsnąć i pozbyć tego dupka Jasona. Posłuchałaby tatuśka choć raz, bo ten jeden raz dobrze gada. A pielęgnacja samego siebie Justina mnie rozwaliła haha. Czekam na następny :)
    third-time-lucky-jbff.blogspot.com
    priest-jbff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Super, czekam na kolejny ❤ Julia

    OdpowiedzUsuń
  6. Chce zeby już cos się działo. Ale rozdział supi

    OdpowiedzUsuń
  7. Najlepiej wyjebać Jason'a z opowiadania, kto jest za???????????????? buziaki! Evaś.
    http://wallbanger-jbff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy next? ;/

    OdpowiedzUsuń
  9. Prosze, pisz dalej:( Jestem mega ciekawa!
    http://hopexthexmotherxofxfools.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń