środa, 14 października 2015

Rozdział 2

Wyraz jego twarzy w ciągu paru sekund nie wyrażał nic oprócz złości. Z karmelowych oczu ojca cisnęły niewidzialne strzały ognia, którymi celował w moją osobę. Bezboleśnie wbijały się w każdą część mojego kruchego ciałka. Był zły, bardzo zły. Wywnioskować to można było z mocno zaciśniętej żuchwy, która jeszcze bardziej podkreślała jego dwudniowy zarost i seksownie zarysowaną szczękę.
-Przepraszam, czy możesz powtórzyć? Bo chyba się przesłyszałem. Moje uszy zidentyfikowały słowo chłopak, a miały usłyszeć kolega- spojrzał na mnie, a jego źrenice powiększyły się nieco zakrywając tęczówkę.
-prychnęłam- Ależ proszę bardzo, dla mojego przygłuchego ojczulka wszystko- uśmiechnęłam się do niego słodko- Mam chłopaka, nazywa się Jason, i po raz drugi grzecznie się pytam, czy może wpaść do nas dziś wieczorem- szeroko otwierałam usta, mówiąc powoli i wyraźnie ,żeby mnie zrozumiał- Wiesz, zamiast jebać kasą na prawo i lewo, radziłabym się przejść do dobrego laryngologa i zainwestować w porządny aparat słuchowy, umożliwiający Ci lepsze identyfikowanie dźwięków. Twój słuch pogarsza się z wiekiem- podniosłam tyłek z kuchennego krzesła i szurając kapciamy po podłodze ruszyłam w stronę zmywarki z zamiarem włożenia brudnego naczynia do wnętrza urządzenia.
-Po pierwsze nie tym tonem smarkulo, bo zaraz możesz zarobić szlaban! W ten sposób możesz porozumiewać się z rówieśnikami, lecz nie zemną. Jestem Twoim ojcem, i należy zwracać się do mnie z szacunkiem! Nie tak Cię wychowałem, od pewnego czasu Twoje zachowanie przekracza wszelkie granice. Do tej pory przymykałem oczy na Twoje dogaduszki, pyskowanie, przeklinanie. Miarka się przebrała, nie życzę sobie w tym domu czegoś takiego!- krzyknął uderzając o drewniany stół, przy którym zawsze spożywamy niedzielne obiadki i nie tylko. Cukierniczka spoczywająca na blacie stołu podskoczyła wysypując z siebie drobinki białego cukru. Zaś knykcie ojca aż pobielły z braku krążenia krwi, i  zbyt mocnego ściskania pięści- I nie chcę, aby po moim domu łaził jakiś chłopczyna, który będzie Cię dotykał i Bóg wie co jeszcze wyczyniał będąc z Tobą sam na sam w jednym pomieszczeniu! W ogóle, jesteś za młoda na miłość. Twoim obowiązkiem jest się uczyć, a nie chodzić na randki, przez co będziesz zaniedbywać szkołę. Założę się, że w cale go nie kochasz, tylko jesteś w nim głęboko zauroczona. Będziesz darzyć tego udupa sympatią przez tydzień, bynajmniej dwa i czar pryśnie niczym bańka mydlana,a wasza gówniana miłość także.
-Ale to nie jest koncert życzeń! Nie zabronisz mi się z nim spotykać, jeśli nie przyjdzie tutaj, to ja pójdę do niego, czy Ci się to podoba ,czy też nie- nie dane było mi dokończyć, ponieważ drzwi frontowe otworzyły się na oścież, a w progu stanęła najbardziej wkurwiająca trójka znajomych ojca jaką kiedykolwiek znałam.
-A cóż to za krzyki- zaśmiał się melodyjnie Jai, który jako pierwszy przekroczył próg domu i postawił stopę odzianą butami marki "Adidas"na wypolerowanych ,ciemnych panelach pokrywających podłogę. Podszedł do ojca, witając się z nim męskim uściskiem, zaś mi jedynie cmoknął policzek i poczochrał włosy kołtuniąc je.
-Ej!- pisnęłam posyłając mu ostre jak brzytwa spojrzenie.
-Lepiej jej nie całuj, bo chłopak Hailey skopie Ci dupsko- wybuchł niepohamowanym śmiechem, a zaraz za nim znajomi- Hailey, mówiąc krótko, zabraniam Ci się z nim spotykać. Nie interesuje mnie Twoje mało ważne w tej kwestii zdanie. Jestem Twoim rodzicem, i mam prawo wyznaczyć miejsce Twojego pobytu, oraz to z kim będziesz się zadawać. Nigdy nie miałem okazji zapoznać się z tym chłopakiem, nie wiem jaki jest. Ja ,tak samo jak ty, i każdy z nas, nie jest w stanie odczytać jego myśli. Co jeśli ma według Ciebie złe zamiary? To ,że masz piętnaście lat w żaden sposób nie czyni Cię dorosłą. Dziecko, życie przed Tobą. Jeszcze masz czas na miłość- zakończył swój monolog podchodząc do mnie. Stanął naprzeciwko i przyciągnął do swojego wyrzeźbionego torsu, zakrytego jedynie białą ,cienką koszulką. Z łatwością owinął mój tułów ramionami na koniec pocierając kciukiem me przedramię. Mimowolnie oparłam główkę o klatę mężczyzny i wdychając powietrze zaciągnęłam się jego pięknym, męskim zapachem. Z wrażenia aż zahuczało mi w dyńce, natomiast nos dość wrażliwie przyjął ten cudowny zapach. Przymknęłam lekko powieki, i jeszcze mocniej wtuliłam się w jego ciało, z którego emitowało ciepło. Grzał jak przenośny piecyk, i choć na dworze jak i w domu panował skwar nie przeszkadzało mi to, mogłabym stać tak do usranej śmierci.
-Pamiętam jak byłaś mała, nosiliśmy Cię na rękach, bawiliśmy się z Tobą. Nawet zdarzyło się ,że musieliśmy Cię wykąpać. W sumie, to teraz też bym z wielką chęcią Cię wykąpał- Luke zabrał głos, posyłając mi łobuzerski uśmiech, na co zachichotałam kręcąc głową z jego głupoty.
-Kiedyś ssała smoczki, teraz jej zamiennikiem stanie się kutas -Zayn rozsiadł się na kanapie i dobrał się do otwartej paczki z chipsami leżącej na szklanym stoliku w salonie.
-Daruj sobie, te idiotyczne komentarze- fuknął tata i zrobił coś co bardzo mnie zaskoczyło. Mianowicie ,wsunął dłoń pod zagięcie prawego kolana i podniósł mnie ,a ja odruchowo owinęłam swoje długie nogi wokół jego bioder. Jednakże twarz ukryłam w zagłębieniu jego szyi, z której intensywny zapach wydobywał się jeszcze mocniejszy. Przyprawiał mnie o zawroty głowy.
-Ile słodkości, japierdole, rzygam tęczą i sram cukrem- wybełkotał brunet z pełną buzią wypełnioną po brzegi paprykowymi chrupkami, a tłuste palce wytarł do swoich granatowych jeansów.

################

CZYTASZ? TO SKOMENTUJ!